sobota, 27 sierpnia 2016

Ostatnie wywiady



Ostatni Biskupian [Marta]
Przez tydzień czasu, każdego dnia poznawaliśmy Biskupiznę. I każdego dnia ktoś z naszej grupy słyszał zdanie, że prawdziwej Biskupizny już nie ma. Nie ma, ponieważ coraz mniej osób nosi biskupiańskie stroje. Wielu uważa, że w młodym pokoleniu jest już tylko jeden Biskupian. Ostatni Biskupian.
W piątek wieczorem pojechałyśmy z Karoliną na wywiad do Ostatniego Biskupiana. I dzięki niemu uwierzyłam, że Biskupizna nie umiera. Nie dlatego, że przez dwie godziny rozmawiałam z 25-latkiem ubranym po biskupiańsku, lecz dlatego, że on sam wcale za ostatniego Biskupiana się nie uważa. Biskupizna to coś więcej, niż zewnętrzna szata, stroje ludowe. Biskupizna to pewne wartości i więzi, które łączą tę społeczność. To pracowitość, przywiązanie do ziemi, chęć pomnażania majątku. Jak stwierdził wczoraj nasz rozmówca, dawniej dla Biskupian ważne było, by mieć jak najlepsze konie i bryczki. Dziś chcą mieć jak najlepsze samochody i traktory. Zmieniają się czasy, zmieniają się przedmioty pożądania, jednak wartości drzemiące w Biskupianach pozostają niezmienne. Ostatni Biskupian jest pewien, że Biskupianie przetrwają wszystko. Są silni. Przetrwali rozbiory, przetrwali wojny, zesłania na Syberię i przesiedlenia: do Tarnowa, Piotrkowa Trybunalskiego, nad Bałtyk czy do Niemiec. I zawsze wracali na swoją ziemię, której także i teraz tak łatwo nie oddadzą, na budowę kopalni. 




Fot. K. Dziubata
Wiersze [Anna Weronika]
Zdjęcie wykonano przed budynkiem szkoły (obecnie jest tam wiejska świetlica). W środku bardzo poważny i dostojny siedzi kierownik szkoły - Albin Pokładek. Otacza go chmara dzieciaków, uczniów, mieszkańców Starej Krobi i okolic. Mali Biskupianie, których losy ułożyły się bardzo różnie. To rok szkolny 1946, tuż po wojnie, a przed nimi całe życie, ciężka praca, wybory życiowe. Ale teraz wesoła gromada z ciekawością patrzy w obiektyw aparatu. Pstryk!
Jeden z nich - Tadek - będzie w swoim dorosłym życiu mieszkał i pracował z Zielonej Górze, Głogowie, będzie się znał i przyjaźnił z Janem Bzdęgą, będzie pracował jako statystyk (zamiłowanie do tabelek i wykresów cały czas w nim jest!). I jako dorosły Tadeusz swój pierwszy wiersz poświęci kościołowi w Domachowie, tam też będzie odwiedzał rodzinne groby. Mieszkając i pracując w Gostyniu znajdzie i czas na chwilę zadumy i zastanowienia nad Biskupizną i jej krajobrazem. Łąki i pola, wspomnienie Matki, muzyka i dudy, sąsiedzi i wspomnienia - to wszystko zostanie w jego twórczości. Obrazki z Biskupizny malowane słowem i sercem.
 Uczniowie szkoły w Starej Krobi, z archiwum T. Wujka, fot. A. W. Brzezińska


 Pierwszy wiersz, z archiwum T. Wujka, fot. A. W. Brzezińska

 Mama, z archiwum T. Wujka, fot. A. W. Brzezińska

 Figura, która kiedyś stała w Starej Krobi, z archiwum T. Wujka, fot. A. W. Brzezińska

 Dedykacja, z archiwum T. Wujka, fot. A. W. Brzezińska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz